sobota, 28 kwietnia 2018

Mieszczuch w ogrodzie cz II

Dzień dobry o poranku !

Godzina 7:00 to chwila w której mam już za sobą ogarnianie psa,kota,szynszyla, prania i balkonu. Tylko tyle udaje mi się zrobić poza umyciem zębów w najbardziej aktywną godziną mojego dnia. Po śniadaniu wszystko zaczyna spowalniać. Ot , moje mieszczańskie nawyki :)

Dokładnie 25.03 z małym M. zaczęliśmy wysiewać nasionka. Pierwszy raz w życiu w wyniku pazerności na kolorowe opakowania i niecierpliwości związanej z ukwieceniem CAŁEGO balkonu wysialiśmy wszystko jak leci. 

-Mamo, te nasionka to jakiś kit. Tam są tylko cztery!


- Siej kochanie, mamy tego tyle , że jak nie urośnie to nic się nie stanie strasznego. 

I zaczęło się :)




   

Z ogromną radością i przy pięknej pogodzie wysialiśmy mieszanki kwiatów, nagietki, bratki, słoneczniki,groszek pachnący (którego pierwszą turę zjadł pies-ale nadrobiliśmy straty). Według  tegorocznego Kalendarza Siewu to był super pora właśnie na kwiaty. 

Teraz z perspektywy miesiąca później widzę że nic bym nie zmieniła. Wszystko pięknie się przyjęło. Nie trzeba nawozów, ani specjalnych mieszanek ziemi. My zrobiliśmy mieszankę ziem do siewu ze zwykłym najtańszym torfem (9.90zł/80l) . Początek starczyło. Kiedy roślinki zaczęły wychodzić w tempie ekspresowym pojawił się problem natury : gdzie to poprzesadzać z wielodoniczek?

Na ratunek przyszły nam doniczki produkcyjne. Takie w których markety sprzedają świeże zioła. Dało nam to parę dni na zmontowanie rabat. 

Poszło w rabaty.



Na drugi ogień poszły pomidory, rzodkiewka żółta, marchewka paryska. Do dziś nie wiem co zrobić z ich nadmiarem, bo brakuje rabat i ziemi. Ale ogarniemy :)

Kiedy sadzonki przyjęły się w rabatach podlałam je po raz pierwszy Biohumusem. Zaznaczam,że moje postępowanie z roślinami jako mieszczucha jest bardzo intuicyjne. Ale roślinkom służy. Jako samouk próbowałam uczyć się ogrodnictwa z różnych blogów. Jest ich naprawdę masa i zawierają świetne informacje ale nic nie zastąpi delikatności i sumienności w swoim własnym ogródku. Na wszelki jednak wypadek skończyłam dwa kursy Ogrodnicze i Projektowania ogrodów dla świętego spokoju. Osoby bardziej wytrwałe mogą sięgnąć po świetne książki z cyklu Dni Siewu Marii Thun! Niezastąpione!





Podsumowując : dobrze mieć pomocnika, cierpliwość i wyobraźnię do tematu. Wiedza przyjdzie sama. Dobra komunikacja między Ogrodnikiem , a roślinami potrafi zdziałać cuda. Dla mnie nowicjusza to ogromna radość patrzeć jak coś rośnie, żyje i czeka... 

Ukłony!
K.

Ps. Pięknego dnia!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za dodanie komentarza. Trafił on do sprawdzenia. Pojawi się na blogu niezwłocznie :)